Naszła mnie ochota na białą kiełbaskę. Z braku czasu ratowałem się kupnymi kiełbasami, ale nie było to to, czego oczekiwałem. Idąc po gazetę mijałem stoisko mięsne – jeden impuls i już stoję w kolejce układając w myślach „konstrukcję” kiełbasy. Istniał tylko jeden warunek: muszę poświęcić na to mało czasu.
Kupiłem
- 1kg ładnej szynki,
- 1,5kg łopatki,
- 1,5kg dość chudego boczku,
- o,6kg słoniny.
Poprosiłem panią, aby przepuściła mi całość przez wilka – oczka 10mm.
Po drodze zaopatrzyłem się w 100g pieprzu w ziarnach. O mały włos zapomniałem o gazetach…
Tak przygotowany ruszyłem do domu, gdzie przygotowałem
- peklosól i sól zwykłą kuchenną – około 100g wymieszane pół na pół,
- zmieliłem pieprz,
- trzy głowki czosnku,
- łyżkę kardamonu.
Plan pracy wyglądał następująco:
Połowę słoniny, boczku i garść łopatki przepuściłem przez maszynkę z oczkami 4mm.
Obrałem trzy główki czosnku i je również przepuściłem przez maszynkę.
Mięso posoliłem na oko – ok. 100g. Dodałem kardamon, czosnek i – przepuszczoną przez maszynkę 4mm – masę mięsną.
Całość dobrze wymieszałem. Podczas tej czynności dolewałem czystej wody.
Gdy masa mięsna zaczęła sama się odklejać od rąk, zapakowałem ją w plastikową skrzynkę i wstawiłem do lodówki.
Na następny dzień sprawdziłem smak i delikatnie doprawiłem solą, znów całość wymasowałem.
Po godzinie farsz zagościł w jelitach.
Wszystko cacy,ale dlaczego kardamon?